aaa4
Drewniak
Dołączył: 15 Paź 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:09, 29 Paź 2018 Temat postu: 12 |
|
|
-Rozmawialam wczesnie rano. - Maggie przysiadla na skraju lozka. - Co sie dzieje?
-To skomplikowane. - Gwen miala zmeczony glos.
-Mimo to powiedz mi wszystko.
Maggie sluchala, nic przerywajac, a Gwen opowiedziala jej o Rubinie Nashu i o swoich podejrzeniach, ze to on byl morderca. Mowila o instrukcjach, mapie, kolczykach, telefonie komorkowym, ktory morderca jej zostawil. Wszystko podrzucal do budynku, gdzie miescil sie jej gabinet. To dlatego Gwen uznala, ze robi to ktorys z pacjentow, ktos, kto mogl tam wejsc i wyjsc niezauwazony. Przyznala nawet, ze kiedy Racine zwrocila sie do Maggie o pomoc w sledztwie, liczyla, ze zdola podprowadzic Maggie do mordercy, nie narazajac nikogo bliskiego.
Maggie, sluchajac tej opowiesci, pragnela byc blisko przyjaciolki, zeby wesprzec ja czyms wiecej niz "okej" albo "mow dalej". Gwen przerwala, a Maggie uznala, ze to koniec, ale po chwili podjela tak cicho, ze ledwie bylo ja slychac:
-Powinnam byla ci powiedziec. Powinnam byla ci powiedziec na samym poczatku.
-Uwazalas, ze postepujesz slusznie - odparla Maggie. - Ilez razy ja tak robilam!
-Ale ty nigdy nie doprowadzilas do czyjejs smierci.
-To nieprawda. Jak mozesz zapomniec o Albercie Stuckym? - Maggie nadal przechodzil dreszcz na sam dzwiek tego nazwiska. Stucky to bylo czyste zlo. Uprawial z nia smiertelna gre w kotka i myszke, zabijal kobiety, z ktorymi Maggie miala jakikolwiek kontakt. W sumie zabil cztery zwyczajne niewinne kobiety, ktorych jedyny blad polegal na tym, ze poznaly Maggie.
Gwen obiecala, ze zadzwoni rano i podziekowala przyjaciolce. Maggie odlozyla telefon na nocna szafke. Czula sie troche dziwnie. Zazwyczaj to Gwen ja pocieszala, wydobywala z tarapatow i uspokajala. Na poczatku ich znajomosci byla jej mentorem, nauczycielka, a potem zostaly najlepszymi przyjaciolkami. Tym razem Gwen liczyla na to, ze Maggie ja uratuje.
Zrzucila buty, zdjela zakiet i powiesila na oparciu krzesla. Odpiela pas z bronia i polozyla go obok telefonu. Tylko z powodu tego pasa nosila zakiet w lipcowym upale. Ludzie inaczej rozmawiali z uzbrojona kobieta. Czasami ja to cieszylo, ale w wiekszosci wypadkow irytowalo.
Byla spragniona. Byla zbyt zmeczona, by szukac automatu z napojami, otworzyla wiec barek i siegnela po butelke wody, lecz w tym samym momencie dojrzala miniaturowa buteleczke chivasa. Usiadla na stopach. Wyjela buteleczke z lodowki, byla taka mala w jej dloni. Tak mala, ze nie warto chyba jej otwierac. Jednak postawila ja obok butelki z woda na stoliku w rogu, stwierdziwszy, ze chivas z lodem bedzie w porzadku.
Wziela wiaderko na lod, upewnila sie, ze ma karte do pokoju i w samych ponczochach poszla szukac maszyny z lodem, chociaz chwile wczesniej zmeczenie nie pozwolilo jej szukac automatu z napojami. Zdumiewajace, jak telefon od ksiedza mordujacego dzieci, wyznanie ofiary pedofila i wspomnienie Alberta Stucky'ego wplynely na jej reakcje na widok butelki chivasa. I jakaz to stosowna kombinacja.
Znalazla maszyne z lodem na drugim koncu koryt
Post został pochwalony 0 razy
|
|